środa, 2 stycznia 2013

Wszystko mi się zniszczyło. Trochę bardzo. Odszedł mówiąc, że to wszystko, co dzieje się w jego życiu go przerasta. Nie umiem funkcjonować bez niego. Bynajmniej nie tak jak funkcjonowałam, gdy był obok mnie. Jakaś część mnie znów została oderwana poprzez kolejną osobę, na której mi tak cholernie zależało, a ją straciłam. Jak tak dalej pójdzie, to wysiądę i będą się mogli pocałować w dupę.
Nie chcę. Nie potrafię. Nie mam siły.





Sylwestra spędziłam o dziwo bardzo miło. W sumie, to gdyby nie oni leżałabym 24h na dobę w łóżku. Nie jedząc, nie pijąc, gapiłabym się w sufit do jebanej śmierci, która nadeszłaby zapewne cholernie szybko. Tak o, wracając do tego, co napisałam na początku.

Dziewczyny przyszły do mnie jakoś przed piętnastą z zapasem filmów. Ruszyłyśmy dupy z domu, poszłyśmy do Tesco (,___,), żeby kupić zapas jedzenia i picia. Potem przyjechał weterynarz, dać zastrzyk Indiemu i zostawić mi jeszcze jedną strzykawkę na wieczór. Dzięki temu Indi nie przejmował się petardami i był całkowicie wyciszony. Flayd za to swojego pierwszego Sylwestra spędził na luzie, niczym się nie przejmując jakby nigdy nic.
Siedziałyśmy w salonie i oglądałyśmy filmy. Było cudnie.
Dziękuję. Kocham.

Evanescence - Going Under. ._.

1 komentarz: