piątek, 27 lipca 2012

Właśnie w takich chwilach przekonujesz się jak bardzo kogoś kochasz
Aż rozpierdala mnie od środka, kiedy sobie o tym przypominam.

O wczorajszym dniu nie chcę wspominać, chce go zapomnieć jak najszybciej.  

wtorek, 24 lipca 2012

Jeny, trochę długo nie pisałam. Z braku czasu.
Nie ogarniałam przez jakiś czas tego co się działo. Byłam pokłócona z Dawidem, mieliśmy chwilę ciszy, ale na szczęście się pogodziliśmy. Miałam znowu jakieś głupie chwile bezpłciowości, wszystko mnie drażniło, nie miałam na nic siły, wracałam do przeszłości i to do tych chwil, których już dawno chciałabym nie pamiętać. Wiem, że przez to raniłam Dawida, ale on cały czas był i jest przy mnie. Teraz już się ogarnęłam i w sumie poukładało się, jest okej.
Alan pokłócił się z Natanielem. Dwoję się i troję, aby z każdym z nich rozmawiać, mobilizować ich do powrotu do siebie. Może nie powinnam tego robić. Może nie powinnam się wtrącać, ale nie potrafię. Oni nie będą z nikim innym szczęśliwi. Znam ich doskonale i wiem to.
Alan dzisiaj powiedział, że to chyba koniec. Że ''ta bajka właśnie dobiegła końca''. Nie wiem jak teraz będzie, ale żyję nadzieją, że wszystko się ułoży. Że wrócą do siebie i będzie jak dawniej.
Kubuś przyjechał. Jest już jakiś tydzień i mam nadzieję, że nie odjedzie szybko. Pierwszego sierpnia Zakopane. W końcu.

piątek, 13 lipca 2012

Omomom, Kubuś był. I pojechał. ;< Bo musiał, ciota. Ale obiecał, że jeszcze przyjedzie mnie odwiedzić.
Skończyłam antybiotyk, brzuch mnie trochę mniej bolał więc o kulach mogłam się doczłapać przez balkon na tył ogrodu i się opalaliśmy. Spiekliśmy sobie wszyscy plecy do czerwoności i ja jeszcze trochę brzuch. Mama obkładała nas wacikami namoczonymi w jogurcie przez cały dzień. Teraz czerwień już prawie znikła i plecy robią się czekoladowe. *-* Jeszcze brzuch by mógł taki być i by było zajebiście.
Indi miał małe problemy zdrowotne podczas upałów, ale już jest okay. Może pod koniec lipca uda nam się wyjść nad jezioro czy coś, ale to dopiero pod koniec lipca. Na razie nie jestem w stanie przejść kilkunastu metrów, a co tu dopiero przejść całe miasto i pływać, bo wybierając się z przede wszystkim Alanem nie da się nie pływać. Zawsze jakimś cudem człowiek wyląduje w wodzie. o,o Chociaż w sumie wątpię czy mama wypuści mnie z domu. Jest już przewrażliwiona na punkcie mojego zdrowia. >.<
Jestę jednorożcę. >.>

środa, 4 lipca 2012

Ja pierdole. No i cały lipiec tak o to przesiedzę w domu. Spacer po rzuceniu kuli był najgorszym co mogłam zrobić. W kolanie coś pękło i musieli mi to naprawiać. Dodatkowo w szpitalu powrócił przerażający ból brzucha. Bolał dwa razy mocniej niż poprzednio. Mama powiedziała, że to pewnie od tych leków.
Niedawno wróciłam do domu, brzuch i kolano mnie napieprzają i żyć nie mogę. Katabure. [*]
Tumblr.