piątek, 13 lipca 2012

Omomom, Kubuś był. I pojechał. ;< Bo musiał, ciota. Ale obiecał, że jeszcze przyjedzie mnie odwiedzić.
Skończyłam antybiotyk, brzuch mnie trochę mniej bolał więc o kulach mogłam się doczłapać przez balkon na tył ogrodu i się opalaliśmy. Spiekliśmy sobie wszyscy plecy do czerwoności i ja jeszcze trochę brzuch. Mama obkładała nas wacikami namoczonymi w jogurcie przez cały dzień. Teraz czerwień już prawie znikła i plecy robią się czekoladowe. *-* Jeszcze brzuch by mógł taki być i by było zajebiście.
Indi miał małe problemy zdrowotne podczas upałów, ale już jest okay. Może pod koniec lipca uda nam się wyjść nad jezioro czy coś, ale to dopiero pod koniec lipca. Na razie nie jestem w stanie przejść kilkunastu metrów, a co tu dopiero przejść całe miasto i pływać, bo wybierając się z przede wszystkim Alanem nie da się nie pływać. Zawsze jakimś cudem człowiek wyląduje w wodzie. o,o Chociaż w sumie wątpię czy mama wypuści mnie z domu. Jest już przewrażliwiona na punkcie mojego zdrowia. >.<
Jestę jednorożcę. >.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz